XXXVII Wyprawa klubowa – Wielka Sowa – relacja

Była to już kolejna zimowa wyprawa Klubu Zdobywców Korony Gór Polski. Jej celem stał się najwyższy szczyt Gór Sowich. Wszystko zaczęło się 25 stycznia 2019 roku. Kiedy to do cudownie położonego Lasocina zjechało się blisko 120 klubowiczów. Pensjonat MAGDA, w którym stacjonowaliśmy składał się z dwóch budynków. W całości był zajęty przez naszą grupę. Zostaliśmy bardzo miło przyjęci i co najważniejsze porządnie nakarmieni. Pogoda była iście zimowa. Pomimo, iż słońce schowane było za chmurami, to widoki za oknem były malownicze. Śniegu było pod dostatkiem. W zasadzie budziło to nasze obawy związane z zejściem mało uczęszczanym niebieskim, a później zielonym szlakiem wprost do Lasocina. Nie mieliśmy pewności, czy szlak ten będzie przetarty, a wejście nasze zaplanowane było od Przełęczy Sokolej. Dopiero na szczycie miało się okazać, jakie będą warunki na zejściu. Na wszelki wypadek nasze autokary, pomimo, że były odprawione do zajezdni były pod telefonem w razie awaryjnego odbierania nas z miejsca, w którym nas pozostawiły.

[ngg src=”galleries” ids=”148″ display=”basic_slideshow” arrows=”1″]

 

zdjęcia: Izabela Lis, Bogdan Korniluk

 Piątkowe popołudnie rozpoczęło się od rejestracji uczestników, a następnie obiadokolacji. Krótka przerwa i wystartowały wyprawowe obrady Loży Zdobywców, które wypełniły członkom Loży Zdobywców oraz kandydatom na zdobywców popołudniowe godziny.

Wielokrotni Zdobywcy

[table “218” not found /]

Koronę Gór Polski po raz pierwszy zdobyli

[table “219” not found /]

SKŁAD ZESPOŁÓW WERYFIKACYJNYCH

[table “179” not found /]

 Piątkowy wieczór regionalny przyjął tym razem postać szkoleń z pierwszej pomocy. Całość szkoleń rozpoczęła się wykładem teoretycznym, który wprowadził uczestników w być może nieznaną dotąd sferę udzielania pierwszej pomocy. Można było swobodnie zadawać pytania i poszerzać swoją wiedzę w tej materii. Kolejnym punktem były ćwiczenia na fantomach, w których uczestniczyły mniejsze grupy przez kolejne dni wyprawy. Każdy kto tylko zgłosił chęć udziału w ćwiczeniach praktycznych miał ku temu sposobność. Zgodnie uważamy, że takie szkolenia powinny co jakiś czas być prowadzone podczas naszych spotkań. Oby wiedza z tego zakresu nigdy nam się nie przydała, a jeżeli już zajdzie taka potrzeba to powinniśmy wiedzieć jak się zachować. Osoba, która potrafi się zachować w tej sytuacji naprawdę może uratować czyjeś życie. W sytuacjach kryzysowych nie zawsze wiemy co mamy zrobić. Nie tylko umiejętność samego ratowania poszkodowanego się liczy. Należy wiedzieć, jak przejąć kontrolę nad sytuacją i wykorzystać „gapiów” do skoordynowania procesu poinformowania służb ratunkowych. Scenariusze zdarzeń mogą być różne, ale zachowanie zimnej krwi oprócz umiejętności udzielenia pierwszej pomocy może okazać się kluczowe w akcji ratunkowej

Z tego miejsca składamy podziękowania na ręce naszego klubowicza i Zdobywcy Korony Gór Polski Zbigniewa Szyguły za przeprowadzenie tych szkoleń. Dostaliśmy sporo informacji zwrotnych po tym spotkaniu. Klubowicze uczestniczący w wykładzie, a później w ćwiczeniach praktycznych byli po prostu zachwyceni. Zbyszku – raz jeszcze dziękujemy.


utwór: Robert Kasprzycki – „Zapiszę śniegiem w kominie
zdjęcia: Izabela Lis, Mariusz Rosiński, Bogdan Korniluk

Sobotni poranek rozpoczął się od wspólnego śniadania. Pensjonat Magda wywiązał się znakomicie z roli gospodarza. Nie brakowało niczego, każdy mógł najeść się do syta przed całodniową wycieczką. Droga autokarami z Lasocina na Przełęcz Sokolą nie była krótka. Prowadziła jednak m. in. przez Walim. Nie mogliśmy się nie zatrzymać przy
Sztolniach Walimskich (kompleks „Rzeczka”) – jeden z siedmiu kompleksów „Riese” wybudowanych przez Niemców w czasie II wojny światowej w Górach Sowich . Riese był największym projektem budowlano-górniczym nazistowskich Niemiec. Nigdy nie został dokończony, ale legendy o tym przedsięwzięciu rozgrzewają wyobraźnię pasjonatów przygód i historii II wojny światowej. Po lekcji historii o miejscu, w którym się znajdowaliśmy ruszyliśmy dalej naszymi krążownikami w stronę Przełęczy Sokolej. W momencie, gdy już na miejscu opuściliśmy autokary zobaczyliśmy jaka piękna zima będzie nam towarzyszyła. Pogoda bez słońca, ale przepięknie śnieżna. Wszystko w około przyozdobione było dużą warstwą śniegu. Naprawdę byliśmy zachwyceni tymi widokami. Ruszyliśmy więc czym prędzej czerwonym szlakiem w stronę schroniska „Orzeł”. Minąwszy schronisko udaliśmy się w wyższe partie Gór Sowich mijając po drodze kolejne znane nam schronisko Sowa. Krajobraz stawał się coraz bardziej bajkowy. Marsz spowalniał, gdyż dosłownie wszyscy robili sobie zdjęcia na tle tych przepięknie ośnieżonych drzew. Trasa nie była zbyt długa, lecz zimowy dzień biorąc pod uwagę zwiedzanie sztolni oraz długą drogę autokarem nie pozostawiał nam wiele czasu do zmierzchu. Na szczycie było przepięknie. Wśród naszej ekipy zebrała się mała grupka morsów, którzy nie mogli się powstrzymać przed śnieżną kąpielą na samym szczycie. Wieża widokowa była zamknięta, nie było to jednak dużą stratą, gdyż wydawało się, że i tak widoków z jej szczytu przy tej pogodzie by nie było. Niemniej jednak schody, które prowadzą do wejścia do wieży były bardzo oblodzone. Kilka osób, które weszły pod same drzwi wieży miało poważne problemy z bezpiecznym zejściem po mocno oblodzonych stopniach. Na szczęście nic nikomu się nie stało. Nadszedł czas zejścia i chwila prawdy. Czy szlak niebieski jest na tyle przetarty, żeby móc bezpiecznie sprowadzić grupę na dół do Lasocina? Okazało się, że jest przetarta ścieżka szerokości 30, może 40 cm. Dając krok obok niej noga zapadała się dosłownie po pas w śniegu. Krętą ścieżką schodziliśmy na dół nie mogąc się nacieszyć zboczami Gór Sowich w zimowej odsłonie. Co rusz ktoś przewracał się w śniegu, co powodowało uśmiech na twarzach towarzyszy. Niestety jeden z takich upadków spowodował dość poważną kontuzję nogi u jednego z naszej ekipy. Na szczęści obecnie nie ma już śladu po zaistniałym wypadku, a noga wróciła do pełnej sprawności. Niemniej jednak uczulamy z tego miejsca wszystkich, że pod warstwą śniegu może znajdować się oblodzenie. Bez założonych raczków oraz braku świadomości oblodzenia , które skrywa się pod nawianym śniegiem poślizg jest wysoce prawdopodobny. Nigdy też nie wiadomo, jak się taka sytuacja może skończyć. Dlatego raczków nie powinno się mieć tylko w plecaku, czy w bagażniku auta, nie wspominając już o tłumaczeniach, że mam ale w domu. Przy zimowej pogodzie, gdy się nie ma pewności jak jest na szlaku powinno się zwyczajnie profilaktycznie je zakładać. Oczywiście poza przypadkiem, gdy brniemy w głębokim śniegu. Wtedy zdaje się, że raczki mogą jedynie przeszkadzać. Mieliśmy jeszcze jedną kontuzję. Tym razem klubowicz miał raczki, ale pech chciał, że zadzwonił mu telefon w nieodpowiednim momencie. Idąc szlakiem sięgnął do kieszeni chcąc zobaczyć kto dzwonił, niestety z ziemi wystawał korzeń, o który chętnie się raczki zaczepiły. Mając jedynie jedną wolną rękę osoba ta poleciała na bark. Na szczęście skończyło się na potłuczeniu, ale można sobie łatwo wyobrazić, że mogło być znacznie gorzej. Nauka taka z tego płynie, że jak dzwoni telefon na szlaku, to należy się na chwilę zatrzymać, aby spokojnie go odebrać lub oddzwonić później. Zamykający grupę dochodzili do ośrodka. w którym stacjonowaliśmy niedługo przed zmierzchem.

Specjalne podziękowanie składamy na ręce zespołu Roberta Kasprzyka za miłe słowa i zgodę na użycie w naszej relacji tego fantastycznego utworu „Zapiszę śniegiem w kominie”

[ngg src=”galleries” ids=”149″ display=”basic_slideshow” arrows=”1″]

 

zdjęcia: Izabela Lis, Bogdan Korniluk

Jednocześnie zapraszamy do polubienia TAM – Turystycznej Awangardy Muzycznej (zachęcamy do polubienia profilu. Dzięki temu będziecie mieli kontakt z zespołem. Kto wie kiedy ich koncert przetnie się z Waszymi górskimi trasami). Więcej szczegółów na:
https://www.facebook.com/TAM-Turystyczna-Awangarda-Muzyczna-120934661304585/

Sobotni wieczór klubowy odbył się przy ognisku.  W międzyczasie rozdaliśmy nagrody w myśl zasady, że nikt nie wraca z pustymi rękoma oraz rozdaliśmy turystyczne dyplomy zdobycia Wielkiej Sowy. Do późnych godzin wieczornych spędzaliśmy czas na wspólnych rozmowach i pieczeniu kolejnych kiełbasek.

W niedzielny poranek na zakończenie odbyło się uroczyste pasowanie nowych Zdobywców Korony Gór Polski. Wręczono również dyplomy zarówno dla nowych jak i krotnych zdobywców KGP. Zwieńczeniem wyprawowego spotkania był krąg i wspólne odśpiewanie pieśni „Cześć Górom!, Górom Cześć!”

Korona Gór Polski